Przekupstwo to bardzo brzydkie słowo. Dlatego też banki wolą stosować programy rekomendacyjne zwane z języka angielskiego „members get members”. Jak jest idea działania takowych programów? Najprościej można to opisać, jako nagrodę dla klienta, który poleci dany bank swoim znajomym.
Kolejne banki wprowadzają tego rodzaju programy chcąc namówić swoich klientów by Ci mówiąc w uproszczeniu samodzielnie przyprowadzali kolejnych potencjalnych klientów do banku. Czy sam program nagród za rekomendację wystarczy? Jak się okazuje bankowcy już jakiś czas temu doszli do wniosku, iż czynnikiem, którym kierują się potencjalni klienci przy wyborze produktów bankowych nie są aż w tak dużym stopniu reklamy, a właśnie opinie i polecenia bliskich znajomych.
Im ufamy bardziej niż kolejnej reklamie widzianej w telewizji, w której roznegliżowane modelki lub przebrzmiałe gwiazdy zachęcają nas do tego, a nie innego banku. Jednak i ten sposób ma swoje wady. Z racji, iż banki prowadzące programy rekomendacyjne płacą klientom za polecenie pojawia się wątpliwość, co do czystych intencji polecającego. Innymi słowy może się ono wydawać nieszczere. Warto zauważyć, iż na poleceniu można zarobić kwoty idące w tysiące złotych.
Jak się okazuje z badań przeprowadzonych przez TNS Polska wynika, iż na pierwszych miejscach najchętniej polecanych banków znajdują się banki, które programów tego typu nie prowadzą. Dopiero na kolejnych spotykamy banki oferujące nagrody za polecenie. Oznacza to, więc że nagrody i premie nie są aż tak skuteczne. Liczy się, jakość produktu i inne cechy wpływające na uznanie w oczach klientów.